Parę late temu tworzenie ikon wydawało mi się być zajęciem mozolnym, trudnym i pracochłonnym. Bo jak stworzyć ikonę z pięknymi złoceniami, intensywną kolorystyką i wyraźnie zaakcentowaną postacią świętą?! Co ważniejsze, nadać jej lat, a raczej wieków.
Uczestnicząc kilka lat temu na warsztatach Akademii Rękodzieła w Lublinie miałam okazję stworzyć taką ikonę. Ku mojemu zdziwieniu tworzenie ikon techniką decoupage okazało się nadzwyczaj proste. Dałam radę! I co lepsze, ikona ta nie zagrzała na dłużej miejsca u mnie w domu, gdyż bardzo szybko ją sprzedałam, na Bożonarodzeniowym Kiermaszu w Krośnie od razu dostała się w ręce pewnej Ukrainki. Ikony spodobały się również i w rodzinie, a brat z narzeczoną podarował jedną na ślubny prezent swej znajomej. Ponoć w okolicach Lublina jest taka tradycja, że w dniu wesela wręcza się młodym nie tyle kwiaty, co właśnie ikonę.
Przedstawione przeze mnie ikony prezentują Chrystusa Pantokratora, czyli po prostu Wszechwładcę. Na ikonach najczęściej jest spotykany właśnie ów wizerunek Zbawiciela, a szczególną uwagę zwracają dłonie, a dokładnie palce, które wskazują na ruski gest błogosławieństwa: trzy złączone palce (mały, serdeczny i kciuk) symbolizują Trójcę świętą,
dwa pozostałe palce (wskazujący i duży) symbolizują dwie natury
Chrystusa - Boską i ludzką.
W ikonostyce olbrzymie znaczenie miały także kolory, używano jedynie czystych barw, w grę nie wchodziło mieszanie kolorów, a same barwy przekładane były na język symboli:
- złoto - symbolizowało świętość, boską chwałę oraz nieśmiertelność;
- czerwień - oznaczała krew, życie i piękno;
- biel - utożsamiano ją z niewinnością i czystością;
- błękit - symbolizował niebo, duchowość oraz mistycyzm;
- zieleń - od zawsze kojarzona z życiem, płodnością, młodością;
- brąz - po dziś bliski matce naturze, ziemi.
Po cóż jednak te ikony? Czemu one miały służyć? Dlaczego powstawały i cieszyły się wielką popularnością? Te pytanie same przychodzą na myśl.
Otóż ikony miały za zadania pogłębiać wiarę, życie duchowe, religijne, były swego rodzaju wprowadzeniem do modlitwy. Wizerunek świętej postaci był pewną drogą w celu jej spotkania, pośredniczył w modlitwie.
Bardzo ładne i piękny tekst. Gratuluję - sama nie wzięłam się jeszcze za ikony, ale może....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Witaj
OdpowiedzUsuńIkony to wyzwanie , ja sama w dekupażu raczkuję , no ale od czegoś trzeba zacząć , czytając poprzedniego posta też myślałam o kursie u Asket ale na razie zakupiłam płytę z instruktarzem , też mam za daleko ..
Pozdrawiam i życzę owocnego blogowania :)
Ilona
Fajnie to wszystko opisałaś! Kiedyś zrobiłam coś w stylu ikony, ale z braku fajnych papierów wyszła mniej typowo, ale osoba obdarowana i tak ją docenia. Twoja to kawał dobrej roboty ;)
OdpowiedzUsuńŚliczna, naprawdę wielkie brawa :)
OdpowiedzUsuń