To był dla nas magiczny czas... Pierwszy rok za nami :) Nawet nie wiem, kiedy minął. Ten czas pędzi jak szalony, a najlepiej to widać po dzieciach... bo to właśnie o dzieciach tu mowa. Bliźnięta skończyły roczek!!! A jeszcze nie tak dawno były malutkimi okruszkami. Spały, jadły, od czasu do czasu mruczały, a teraz... szaleństwo! Siedzi w nich mnóstwo energii, robią pierwsze kroczki, krzyczą "mama", "tata", są bardzo ciekawe świata i wszystko chcą mieć w swoich łapkach, każdą rzecz dotknąć, spróbować. Tak szczerze, to nawet nie zdawałam sobie sprawy, że roczne dzieci potrafią być tak mądre, rozumne, przecież nie wiele mówią, ale ile potrafią już pojąć. Ponad tydzień temu świętowaliśmy ich roczek połączony z Mikołajem - dopisali goście, dzieci podostawały swoje prezenty, było głośno i wesoło. Rączki wsadzone w tort, zachwyty na buźkach na widok nowych pojazdów - rowerków i zatrzymany oddech, gdy do domu wszedł Mikołaj :) Radości nie było końca. Szkoda tylko, że za raz po roczku dzieci się rozchorowały. Najgorsze dni i noce, a zwłaszcza noce (były straszne) mamy już za sobą. Każdego dnia jest troszku lepiej i coraz bardziej dokazują, a tym samym wracają do formy.
Przez ten rok nie udało mi się ani na chwilę złapać oddechu i zająć się czymś związanym z decoupagem. Pasja troszku zeszła na dalszy plan, na pierwszym miejscu jest Amelka i Karolek. Ponoć trzy pierwsze lata w wychowaniu bliźniąt są najcięższe, najbardziej zajmujące. Czy aż trzy lata będę musiała czekać by coś stworzyć...? A może te trzy lata upłyną w tak zawrotnym tempie, jak ten roczek - nie wiem. To właśnie czas pokaże...